Opinia niepotwierdzona zakupem
„Tego było zwyczajnie za dużo. Za dużo naraz. Jeśli ktoś, kto zobaczyłby tyle chamskiej i bezsensownej przemocy w niecałe dwie godziny i nie rozpadł się na kawałki, to niech leci po flaszkę, a ja się z nim chętnie napiję”
I ja też i to od razu Long Island w wiadrze, po przeczytaniu „Miasteczka”.
Czekaliśmy na to.
Czekaliśmy na to, co zaprezentuje nam duet Paulina Ś. i Piotr C. i powiem jedno - jest moc, jest taki rozpi€rdol, że najgłośniejsze sprawy z pierwszych stron gazet przy tej sprawie to „luj”.
A wszystko przez wujka Zigiego i pewien kłopotliwy spadek, który z początku taki się nie wydaje, do momentu, w którym wszystko zaczyna śmierdzieć i to nie tylko wiszącym w powietrzu smrodkiem zepsutych jaj, ale konkretnym smrodem takiej bezwzględności i bezkarności, że p*tin przy nim to przedszkolak i to z pierwszej grupy.
Paulina i Piotr, kiedyś bardzo się kochali, dopóki Piotr nie spierdzielił wszystkiego blondyną i rudą. Teraz łączy ich tylko praca, wspólna kancelaria, wspólny aplikant i spadek, którym okazuje się fabryka, jak się okazuje wcale nieopuszczona, dom z mieszkankami w środku i kłopot, a raczej zaj€bisty problem, jak się może wydawać nie do rozwiązania.
No, ale od czego są ulubieni klienci Pauliny prawda?
Chociaż, co jeśli na pewne osoby…prawie każdy jest za krótki, a „wyhujewo górne” trzyma w garści ktoś, kto jak się okazuje, jest TOTALNIE NIE DO RUSZENIA…
Jedno jest pewne, takich dwoje, jak ich trzech to nie ma ani jednego.
No powiem Wam, że to co tu się dzieje, to jest prawdziwa jazda bez trzymanki.
Fabuła.
Teksty.
Humor.
Sarkazm.
Paragrafy, no i oczywiście stosunki międzyludzkie, a raczej między P. a P., które wiszą w powietrzu przez całą książkę, a które, prawdopodobnie nie mają prawa się wydarzyć, a to wszystko okraszone niesamowitymi tekstami, prosto z osobistych doświadczeń Śwista i całkiem nowe, ale rewelacyjnie uzupełniające teksty Piotra C., którego jeszcze nie czytałam, ale oglądałam Netflixa, to coś tam trochę wiem :-). No i bohaterowie drugoplanowi G. i G., którzy mnie osobiście bardzo zaintrygowali.
Jednym słowem - wiedziałam, po prostu wiedziałam, że ten duet wypali, wybuchnie i będzie to na prawdę wyborna zabawa, ale niestety wiedziałam, że na koniec P. i P., coś odwalą i… będzie trzeba czekać jakieś trzy miesiące ( według moich obliczeń ) na ciąg dalszy, co jest mega wiadomością, bo to co tu przeczytacie, będziecie przeżywać, aż do kolejnej części.
Ps. Pozdrowienia dla Hermana!
Czytajcie!
Przeżywajcie!
A ja już Wam zazdroszczę, że macie lekturę tego cuda przed sobą!
Gratulacje Paulina Świst i Piotr C. - krótka, ale tak samo gościnna, co wstrząsająca wizyta w Miasteczku wyszła Wam na prawdę wyśmienicie, ale mnie osobiście baaardzo przeorała emocjonalnie, tak jak i na bank przeora każdego, kto „Miasteczka” przeczyta!