Opinia niepotwierdzona zakupem
Prequel, sequel, spin off, książka napisana z perspektywy innego bohatera, lubicie, czy uważacie, że to naciąganie czytelnika? Mnie osobiście nie przeszkadzają takie dodatki, jednak muszą coś wnosić do głównej historii. Spotkałam się z książkami, gdzie akcja jest opisywana z perspektywy innego bohatera, jednak oprócz jego przemyśleń, nie dostałam nic więcej, a wręcz przeciwnie, dosłownie idealnie skopiowany tekst, poprzetykany wewnętrznymi monologami. Jednak sprawa ma się inaczej, jeśli chodzi o prequele, czy sequele, one wnoszą do głównej historii bardzo dużo i przyznaję się szczerze, że jeszcze nie zawiodłam się na żadnym.
“Cień w żarze” Jennifer Armentrout, jest nie tylko prequelem (wydarzenia opisywane w książce, dzieją się przed wydarzeniami z Krwi i popiołu), ale również jest spin offem (produktem powstałym z powodu dużej popularności Krwi i popiołu). Nie mogę w żadnym aspekcie narzekać na ten tytuł, okładka idealnie pasuje do książek z serii Krew i popiół, więc nic nie będzie się wyróżniać na półce, a historia opisana w tej książce, jest równie dobra jak historia o Poppy i Casteelu. Otrzymałam to, do czego się przyzwyczaiłam, jest pikantnie, jest zmysłowo oraz mamy genialne sceny walki. Dodajmy do tego silną bohaterkę, która niczego się nie boi.
Seraphena Mierel urodziła się w czepku, jest Wybraną, jednak jej przeznaczenie jest ściśle określone od pokoleń. Ma zostać małżonką Pierwotnego Śmierci, niby proste zadanie, jest wybrana na Królową Małżonkę, jednak nic bardziej mylnego, ona śmiertelniczka, on Pierwotny. To nie jest jedyna rzecz, która nie wróży dobrze temu małżeństwu, głównym celem Serapheny jest zabicie swego męża, gdy stanie się jego słabością, gdy ją pokocha. Szkolona od najmłodszych lat, nie tylko na wojowniczkę, lecz również na perfekcyjną oblubienicę. Misterny plan, który był tworzony przez pokolenia, może pójść na panewce, ponieważ nikt nie zna losu zapisanego tej młodej dziewczynie, ale czy na pewno nikt?
Znacie Jennifer L. Armentrout?
Jestem jej wielką fanką i praktycznie każdą książkę spod jej pióra już przeczytałam. Jednak z powodu ograniczonego miejsca na półkach, byłam zmuszona wybrać jedną jedyną serię, która zagości w moim domu. Oczywiście nie mogłam się spodziewać, że owa seria, a mowa tu o serii Krew i Popiół, tak bardzo się rozrośnie. Właśnie dziś ma premierę “Cień w żarze”, książka, która opisuje wydarzenia sprzed tych, które znamy z Krwi i Popiołu. Poznajemy “nowych” bohaterów, na naszych oczach rozwija się nowy romans, jednak czuć “starą” Armnetrout, tą, którą dobrze znam i którą uwielbiam.
Autorka wydaje się dobrze czuć we wszelakich pikantnych romansach, w których nie zabraknie scen erotycznych, które są dość dobrze napisane. Uwielbiam historię Poppy i Casteela, jednak Sera i Ash chyba odrobinę głębiej zagościli w moim serduchu.
Tuż po zakończeniu “Cienia w Żarze” miałam ochotę od razu sięgnąć po “Krew i popiół”, ponieważ miałam ochotę obie książki tak na świeżo skonfrontować. Ostatnio ktoś się mnie pytał, czy można tę książkę czytać bez znajomości tej drugiej serii, mimo mojej twierdzącej odpowiedzi, doszłam do wniosku, że lepiej tego nie robić, ponieważ w tekście są ukryte dość ważne szczegóły, które mogą zaspoilerować nam książki z serii Krew i Popiół. Lepiej jest przeczytać tamte 3 tomy i dopiero potem sięgnąć, po ten tytuł.
Niejednokrotnie rozpisywałam się o autorce, dlatego teraz nie chcę się powtarzać, jedynie wspomnę, że uwielbiam ją za to, że potrafi budować napięcie, a jej historie są rozbudowane i dosłownie każdy drobny szczegół się liczy.
Oczywiście polecam wam serdecznie tę książkę, a sama dziękuję wydawnictwu You&Ya, za egzemplarz do recenzji.