Opinia niepotwierdzona zakupem
Po raz piąty spotykamy się z młodym youtuberem, tak, dobrze widzicie, to już piąty raz ja usiadłam z młodym recenzentem i zatopiłam się w kolejną przygodę na miarę wiralowego filmiku na YouTubie. Davy Spencer nadal próbuje się wybić w gąszczu youtuberów, ciągłe okazje, jakie stwarza mu los, wydają się niewystarczające i upragniona sława nie nadchodzi. Zapraszam was na recenzję “Dziennika youtubera. Nie ma sprawy.” autorstwa Marcusa Emersona.
Kolejna okazja do wybicia się kanału nadarza się w chwili, gdy rodzicie informują Davego o weekendowym wypadzie do super mega hiper parku wodnego “Łajbaqua”. Nie jest to zwykły wypad, ale specjalny prezent na urodziny Krissy, siostry Davego. Czy taki wypad można zaliczyć bez przyjaciół? Oczywiście, że nie, Davy poproszony o zaproszenie jednego ze swoich przyjaciół nie potrafił wybrać, więc zaprosił wszystkich, no prawie wszystkich, lecz myślę, że ten temat zostanie szerzej rozwinięty w kolejnym sezonie.
Par wodny Łajbaqua został stworzony w stylu pirackim, więc jak możecie się spodziewać, głównym motywem przewodnim piątego sezonu przygód młodego youtubera, będzie poszukiwanie skarbu. Davemu wydaje się, że tajemniczym skarbem jest złoto, więc nie szczędzi środków, w tym pieniężnych, by zdobyć go. Przecież każdy wie, że sporo kasy zawsze wiąże się ze sławą, więc okazja na zdobycie skarbu, jest idealnym pomysłem. Davy jednak nie spodziewał się, że jego “wielka” fanka, którą spotkał w tym parku, okaże się jego przeciwnikiem w wyścigu po skarb. Jak zakończy się historia? Ile jest w stanie poświęcić Davy, by zdobyć sławę?
Seria Dziennik Youtubera to świetna powieść dla dzieci z elementami komiksu, który wprowadza dużo humoru do całej historii, mimo tego, że jest to już moje piąte spotkanie z tym małym urwisem, to bawiłam się świetnie podczas lektury. I powiem wam, że nadal mi mało i czekam na informacje o kolejnych sezonach.
Bardzo mi się podoba pomysł autora, że czerpie inspirację z wiadomości pozostawianych mu przez czytelników. Wystarczy napisać swoje pomysły na stronie książki na Amazonie, a autor na pewno je przeczyta i wybierze coś ciekawego do swojej książki.
Co do samej treści, to zawiodłam się na zachowaniu głównego bohatera. Nie będę za dużo zdradzać, co się stało, ale po stwierdzeniu przez Davego “czuję, że o czymś ważnym zapomniałem”, mogę się domyślać, że ten wątek może być pociągnięty w kolejnej książce.
Podsumowując, polecam, nie tylko tym najmłodszym czytelnikom, lecz również i starszym, książeczkę czyta się bardzo szybko i można się dużo pośmiać, czytając o wpadkach Davego. Za książkę do recenzji, w ramach współpracy barterowej, dziękuję bardzo Wydawnictwu Muza.