Opinia niepotwierdzona zakupem
Zwracacie uwagę na polecenia książki? Wielokrotnie są w formie, jednego krótkiego zdania na okładce książki bądź w środku. Niejednokrotnie spotkałam się również z poleceniami znanych autorów, które mają chyba za zadanie przyciągnięcie większej liczby czytelników. Osobiście podchodzę do takich poleceń z rezerwą. Ostatnio w moje ręce wpadła mi książka "Sami w eterze" Olivie Blake, przyciągnęła mnie swoją okładką, która w swojej prostocie jest niezwykle piękna. Przyznaje, że nie tylko okładka przyciągnęła moje oko, zajrzałam do opisu, co niezmiernie rzadko mi się zdarza i odkryłam, że może to być coś dla mnie, romans z wieloma trudnościami do przejścia. Zdarzało mi się czytać wiele romansów, mają to do siebie, że muszą być jakieś komplikacje, lecz te, które spotkały głównych bohaterów, są ekstremalnie trudne. Dla tych trudności również sięgnęłam po tą książkę, ponieważ mogłam spodziewać się czegoś więcej po książce.
Dwójka bohaterów, Aldo Damiani i Charlotte Regan, mają za sobą wiele przejść, cierpią na choroby, które w jakiś sposób mogłyby wykluczyć ich, że społeczności, a jednak odnajdują się w tym świecie. On, doktorant cierpiący na depresję kliniczną, z jego głowy nie chcą wyjść myśli o podróży w czasie. Ona jest za to, fałszerką dzieł sztuki, co jest dość ciekawe, ponieważ poznają się w zbrojowni Instytutu Sztuki, lecz fakt, iż jest fałszerką, nie jest tak istotny, jak ten, że cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową. Oboje robią wszystko, by się nie zakochać w sobie, czy uda im się to?
Spotkaliście się kiedyś z książką, w której narratorem jest osoba chora psychicznie? Ja pierwszy raz się z czymś takim spotkałam i ciężko było mi się wbić w narrację, tym bardziej że w książce Olivie Blake “Sami w eterze” mamy dwóch narratorów, którzy cierpią na różne choroby psychiczne. Autorkę poznałam dzięki poprzedniej książce “The Atlas six” i podczas lektury tamtej książki miałam problem ze wciągnięciem się w nią, autorka ma dość specyficzny styl pisania i ciężko mi się jej poprzednią książkę i z bólem serca przyznaję, że przy tym tytule miałam ten sam problem. Nie mogłam się w nią wgryźć, często ją odkładałam, szybko zapominałam, o czym czytałam, co jest dość sporym minusem w tej książce. Jednak muszę nadmienić, że książka broni się okładką, która nie tylko cieszy oko, lecz również dłoń, faktura okładki jest bardzo przyjemna i nie palcuje się w ogóle.
Sam pomysł na historię jest również sporym plusem tej książki, z czasem im bardziej zagłębiałam się w nią, coraz bardziej mi się podobało i właśnie dla samej historii, choć napisanej w dość specyficzny sposób, warto sięgnąć po ten tytuł. Nie jest to romans, który jest powielany, jest to dość specyficzny romans, a co za tym idzie, jest nowy i nieszablonowy.
Spodobał mi się sposób wtrącania dodatkowych uwag przez autorkę. Dzięki nim można sobie wyobrazić, jakby bohaterowie byli aktorami na scenie. Mój problem ze stylem autorki chyba jest spowodowany tym, że książka jest napisana w dość poetycki sposób. Miłość głównych bohaterów jest bardzo trudna i może nawet niemożliwa, co wraz z wręcz poetycką oprawą daje naprawdę świeżą książkę.
Podsumowując, chciałabym wam ją polecić, pomimo tego, że mi osobiście nie podeszła, ale to tylko stylem autorki, sama historia tego pięknego romansu, jest bardzo pociągająca i warta uwagi. Uważam również, że będzie pięknie prezentowała się na półce, co dla okładkowych srok, jest ważnym aspektem. Premiera tego tytułu będzie miała miejsce 26 kwietnia, a ja dziękuję bardzo wydawnictwu Muza za książkę do recenzji.