Opinia niepotwierdzona zakupem
Jeśli nie czytaliście pierwszego tomu i nie chcecie poznać jakichkolwiek szczegółów, które mogłyby wam zaspojlerować Apogeum nie czytajcie tej recenzji.
Jak chodziliście do szkoły, to lubiliście fizykę? A może jeszcze się jej uczycie? Ja nie cierpiałam tego przedmiotu, w gimnazjum lekcje fizyki doprowadziły mnie do nerwicy. Uwielbiam matematykę i chemię, lecz fizyka jest moją piętą achillesową. “Za kurtyną. Perygeum” to powieść nie tylko o miłości, wojnie, ale również o zagadnieniach z fizyki, które są tak naturalne dla Dominika i Leny, a tak bardzo zagmatwane dla mnie. Laura Savaes przedstawia nam drugi tom swojej debiutanckiej powieści o załamaniu czasoprzestrzeni i innym wymiarze, w którym toczy się wojna. Pierwszy tom był ciekawy, wciągnął mnie w ten tak odmienny świat i przebierałam nóżkami, czekając na kolejny tom. 28 września będzie miała premierę druga część “Za kurtyną. Perygeum” i chciałabym wam bardzo polecić ją, ponieważ po raz kolejny historia Leny porwała mnie a zakończenie pozostawiło mnie w szoku. Z niepokojem wyczekuję kolejnego tomu i mam nadzieję, że otrzymamy go niedługo.
Lena na swojej drodze spotyka osobę, za którą ogromnie tęskniła. Szczęście, które wywołało to spotkanie szybko zostaje zaćmione wizją nadchodzącej wojny. Przyszły król zrezygnował z ożenku dla Leny, która podąża za głosem serca i decyduje się pozostać z Cedrikiem. Brat Leny nie poddał się i znalazł sposób, by ją odnaleźć, nawet w innym wymiarze. Dla jego genialnego umysłu i rezolutnego charakteru nie było przeszkody, by odnaleźć się w nowym świecie, szybko zyskał sympatię kilku bardzo wpływowych ludzi i zarazem ważnych dla Leny. Spór między lojalistami a figurystami osiągnął szczyt, tak samo jak spór między Eavanem i Cedrikiem, Lena za to stara się utwierdzić w swojej decyzji, lecz serce nie potrafi zapomnieć ani o Cedriku, ani o Eavanie. Jest to historia pełna miłością, namiętności, sporów, wojny i muzyki, która potrafi połączyć nawet dwa różne od siebie wymiary.
Lubicie motyw trójkąta miłosnego? Tak wiele książek czytałam z tym motywem i za każdym razem wybierałam tą samą postać, którą wybierała główna bohaterka. Tym razem cały czas obstawiałam Eavana, który jest całkowitym przeciwieństwem Cedrika, lecz im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym bardziej rozumiałam co widzi Lena w Cedriku. Nie mogło być inaczej i zaczęłam kibicować jednak temu drugiemu. Wydaje mi się, że dobre powieści z tym motywem mają to do siebie, że ukazują dobre cechy obu kandydatów, przez co nie tylko bohaterka ma problem z wyborem, ale również i czytelnik. Po lekturze drugiego tomu jestem #teamCedrik.
Coś co mnie zachwyciło w tej książce, to przedstawienie podróży między wymiarowej przez autorkę, nie znam się na tym, ale nie chodzi tu o fakty, lecz o przekaz. Nie czułam się zagubiona, tak jak się niejednokrotnie czułam podczas lektury niektórych książek, w których również był motyw podróży do innego świata. W większości takich książek bohaterowie godzili się z tym, że są w innym świecie i wiele nie dociekali, za to tu, autorka przedstawiła wszystko w każdym najdrobniejszym szczególe, nie zapominając o wpleceniu w historię wyjaśnienia tytułów książek, co osobiście uwielbiam.
Główna bohaterka przez większość czasu nie przypadła mi do gustu, za to jej brat to była prawdziwa petarda. Uwielbiam go i mrocznego Kaza, nie mogę również zapomnieć o młodszym bracie Eavana, którego dostałam tak mało w tym tomie, poproszę więcej Lefrica.
Tom drugi przypadł mi bardziej niż pierwszy, a to nie zdarza się często. Mimo dość mało ekscytującej pierwszej połowy książki, historia się rozkręciła i sama Lena przestała mnie tak bardzo denerwować. W końcu wzięła się do roboty i podjęła decyzje.
Jeśli oczekujecie jakiś scen z wojny, to oprócz jednej, niepokojącej to nie otrzymacie ich wiele, historia skupia się bardziej na romansie, fizyce i muzyce, niż na scenach z bitw i walk. Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję wydawnictwu @youandya.