Opinia niepotwierdzona zakupem
Czytaliście w dzieciństwie baśnie? Ja uwielbiałam, lecz najbardziej podobały mi się te mroczne, krwawe i z przesłaniem. Wiele dziewczyn w moim wieku się zachwycało księżniczkami Disneya a ja wyszukiwałam książki, dzięki którym będę czuła dreszczyk emocji. Z przyjemnością sięgnęłam po “Czarownicę” Finbara Hawkinsa, która zapowiadała się bardzo dobrze. Skusiła mnie przede wszystkim przepiękna okładka i liczne grafiki w książce, które idealnie odwzorowywały klimat książki, lecz nie pomyślcie sobie, że jest to książka dla młodzieży. Książka mimo swojej małej ilości stron, jest przepełniona brutalnością, krzywdą i mrocznymi czarami. Wiele osób opisuje ją jaką dziwną, ja ją raczej opisałabym jako bardzo mroczną, napisaną językiem specyficznym, bardzo przypominającym stare baśnie, w których również lała się krew. Nie jest to książka idealna, lecz dość przyjemna lektura.
“Nie płacz, już lecę. Jak te ptaki, które uwielbiamy gonić. Wleciałam w płomienie, żar i światło. I zawyłam, bo ciebie tam nie było. Więc samotnie płonęłam dla ciebie.”
Kilkunastoletnia Evey, wraz z kilkuletnią siostrą Dill są świadkami brutalnego morderstwa matki, która została posądzona o czary. Dziewczynki uciekają przed oprawcami matki chcąc się schronić u siostry matki, która ma im pomóc. Oskarżenia oprawców matki nie były wyssane z palca, matka Evey była prawdziwą czarownicą, lecz nie była zła i przebiegła, swoją magią chciała tylko pomagać innym ludziom. Starsza dziewczyna obiecuje pomścić śmierć swojej matki, lecz zaślepiona zazdrością o moc, która drzemie w jej siostrze, pozostawia ją pod opieką sabatu i wyrusza w podróż, która ma się skończyć śmiercią morderców jej matki.
“Była dolina.
A w tej dolinie,
Kobieta czyniła czary.”
Język jakim posługiwał się autor w swojej debiutanckiej książce “Czarownica” nie jest łatwy w odbiorze, przypomina mi stare baśnie, które przez lata w większości zostały przekształcone tak, by nie straszyć młodszych czytelników. Na samym początku musiałam się przyzwyczaić do tak prowadzonej fabuły, brak w niej jest opisów przedstawiających świat, w którym toczy się dana historia, brak w niej dłuższych przemyśleń bohaterki. Narratorem jest Evey, młoda i bardzo zawistna dziewczyna, co niekiedy doprowadzało do szewskiej pasji, to w jaki sposób traktowała własną siostrę, jak jej dokuczała, raniła słowami, irytowało mnie niemiłosiernie.
Anne, bohaterka drugoplanowa, bardzo mi się spodobała, została przedstawiona jako silna i pewna siebie młoda kobieta, która potrafi się przeciwstawić mężczyznom. Za to reszta postaci została potraktowana po macoszemu, właśnie brak opisów, czy to miejsc, czy postaci, bardzo mi przeszkadzał, nie potrafiłam się zaaklimatyzować w książce.
Magia, którą powinna być wypełniona książka, w końcu jest ona o czarownicach, była opisywana dość rzadko. Brakowało mi jakiś spektakularnych czarów, czy może magicznych eliksirów. W książce był za to opisany obszernie temat polowań na czarownice i procesów, które były bardzo niesprawiedliwe.
Mimo tych wszystkich moich uwag, czytało mi się dość dobrze książkę. Dzięki temu, że liczy niecałe 300 stron i jest zapełniona grafikami, lektura wydawała się dość przyjemna. Nie powiem, że mnie porwała, prędzej powiem, że czytało mi się ją przyjemnie i na tym poprzestanę. Za książkę do recenzji bardzo dziękuje wydawnictwu YouAndYa.
““Nie płacz, już lecę. Jak te ptaki, które uwielbiamy gonić. Wleciałam w płomienie, żar i światło. I zawyłam, bo ciebie tam nie było. Więc samotnie płonęłam dla ciebie.”